poniedziałek, 13 listopada 2017

blaski i cienie testowania...

Trudno jest podążać za czyimś słowem pisanym, jeszcze trudniej za swoim własnym.. ;) Nie zrażam się jednak i próbuję tak całkiem siebie samej nie lekceważyć.. Nie jest to jednak łatwe zadanie, a jak dołożyć do tego rozkojarzenie oraz myśli przedziwnych skumulowanie, to już w ogóle mamy przepis na katastrofę.. i tak właśnie projekt pestka zamienił się w niekończącą się porażkę.. Myślałam, że dziś pokażę Wam gotowy projekt, ale ledwie wyszłam poza trójkąt bermudzki (mam nadzieję..) i nie wiem ile razy już po sobie prułam, nie wiem też dlaczego, zapominam się, źle dziergam, źle do 10 oczek liczę, a dzielenie na równe połowy stało się zadaniem niemożliwym do wykonania.. Sama sobie jednak jestem winna, skoro zamiast myśleć głową... no tak, pozwólcie że nie dokończę i tym razem ;)


Zabierając się za opracowanie swetra, zwanego Whisky On The Rocks (klik), natrafiłam na masę trudności. Nie dlatego, że jest to jakoś szczególnie trudny projekt, ale głównie dlatego, ze już dawno zapomniałam co ja tam sobie właściwie wymyśliłam (po przeszło roku każdy by się pewnie zastanawiał.. ;) tak się pocieszam), a ponieważ notatek nigdy nie robię podczas dziergania, a jeśli już to bardzo skąpe, musiałam brak ściągi jakoś obejść. Najprostsze zadanie - samą siebie skopiować. ;) 


Ale żeby nie było nudno dołożyłam sobie do standardowego kopiowania konstrukcję wyzwanie i mieszam dwoma kolorami. Trudność w samym procesie dziergania nie dotyczy konstrukcji samej, bo ta jest stosunkowo łatwa i powtarzalna, ale liczenia, a dokładniej dzielenia na pół. Potem pozostaje już żmudne dzierganie prostym wzorem.. Popełniłam zatem półtorej rękawa prawie, zanim odkryłam, że mój środek trochę się w lewo przesunął.. I chociaż wiem, że awangarda asymetrią stoi, nijak nie mogłam sobie wyobrazić, że wzór mi się na lewej piersi, faworyzując tę właśnie nad drugą, zamiast pomiędzy obiema, sprawiedliwie i w samym środeczku, ulokował.. Podeszłam do sprawy metodycznie, najpierw szukając rozwiązania w niedoskonałości, potem w retuszu, ostatecznie zdecydowałam się unicestwić i zacząć od nowa.. 


I chyba na chwilę obecną jestem w domu.. chociaż trudno powiedzieć, bo już sobie przestałam w tej materii ufać ;)


Z rudym współpraca idzie świetnie.. niczym gwiazdor wpycha się przed obiektyw i swoją szanowną rudość prezentuje.. ale niech Was słodycz jego spojrzenia nie zwiedzie.. Małpiszon takie miny strzela tylko po to, by moją czujność osłabić, i jak tylko go z oka spuszczę, chwyta co popadnie, demontując mi studyjne dekoracje i porywa je uciekając w pełnym napięciu, niemalże szurając brzuchem po podłodze, tam, gdzie wydaje mu się, że go nie dopadnę.. czyli na swoją leżankę ;) 


Dobrze, że jest, i że jego rudość podnosi jakość naszego życia z każdym jego wybrykiem, miałkiem, fochem, i kradzieżą ;) 

Testowanie wzorów samo w sobie, do łatwych zadań, jak widać, nie należy. Nie tylko z tego powodu, że jest to zadanie obarczone ryzykiem, ale głownie dlatego, że wplata się w naszą codzienność i jak każde długoterminowe zadanie do wykonania, może się nie udać zgodnie z planem. Dlaczego o tym piszę dzisiaj? Ponieważ właśnie rozpoczęłam nabór do testu Whisky.. i mam kilka w związku z tym faktem uwag. 

Kiedy zaczynałam swoją przygodę jako autor opisów dziewiarskich, błądziłam i działałam często po omacku, nie wiedząc tak naprawdę, jakie są moje oczekiwania w stosunku do testujących. W miarę upływu czasu i przeróżnych przygód po drodze, skrystalizowały mi się całkiem konkretne wymagania, dzięki którym test zazwyczaj przebiega bez większych przeszkód. 

Wydaje mi się, że sporo z Was nie zdając sobie sprawy z tego, że takie wymagania istnieją, podejmują się zadania, często przerastającego Wasze możliwości. Nie mnie jest oceniać, czy podołasz, to Ty i nikt inny powinnaś potrafić to ocenić, rzetelnie i z rozmysłem, dzięki czemu unikniemy sytuacji obopólnego rozczarowania później. 

Ale czego te wymagania dotyczą? 

Znajomość języka angielskiego. 

Testy przeprowadzam zawsze w języku angielskim (lepszej lub gorszej jego formie, ponieważ ja również błędy na tym etapie popełniam) w związku z tym wymagam tego, by dla testujących ten język nie stanowił problemu. Nie może to być sytuacja, w której założysz "że jakoś to będzie" i kilka razy dziennie wyślesz mi zapytanie o treść wzoru, bo go dokładnie nie zrozumiesz, lub co gorsza, poradzisz sobie i wykombinujesz samodzielnie rozwiązanie. Ta sytuacja nijak się ma z testowaniem i zwyczajnie nie powinna mieć miejsca. Gdyby każda z Was zasypywała mnie pytaniami o konkretne frazy - a bywa, że grupa testujących to ponad 20 osób, nie mogłabym odejść od komputera. 

Czas na realizację testu. 

Jest zwyczajnie święty! Doświadczenie moje pokazuje, że im dłuższy czas na jego wykonanie tym trudniej przewidzieć jego rezultaty. Sporo z Was dzierga na "ostatni dzwonek", jeszcze kilka nie wyrabia się w terminie, ponieważ życie, jak to życie, bywa zaskakujące. Często zmuszona jestem zatem stać nad testującymi niczym z batem i popędzać. Nie lubię tego robić. Dlatego jeśli raz trafię na testerkę, która rozumie znaczenie słowa "deadline", nigdy jej nie pozostawię. Dla wielu z Was testowanie to "takie samo dzierganie jak zawsze", ale takim nie jest. Termin jego realizacji jest ważny, a wyrobienie się w czasie jest ogromnie istotne, bo daje mi możliwość dotrzymania moich terminów. Jeśli Ty zawalisz, głowy Ci nie urwę, ale w konsekwencji zawalę też i ja.. a tego bardzo nie lubię, dlatego w takich sytuacjach kartkuję na żółto i bardzo się zastanowię zanim po raz kolejny zaproszę Cię do testu. 

Jeśli w ogóle go nie dokończysz, chociaż bierzesz udział w teście bardzo ochoczo, i na dokładkę słuch po Tobie zaginie już w 5 minut po rozpoczęciu testu, nie ma mowy o naszej dalszej przyszłej współpracy. W pole daję się wpędzić tylko raz..

Doświadczenie w testowaniu. 

Fantastycznie jeśli jakieś masz, ale nie jest to warunek konieczny i niezbędny. Znacznie ważniejsze jest dla mnie to, by móc obejrzeć, jakie prace do tej pory wykonałaś, w tym względzie decydujące jest dla mnie to, co widnieje na Twoim koncie na Ravelry. Jeśli masz tam "0" lub "2" projekty i na przykład są to szale lub skarpetki, nie mogę z czystym sumieniem skorzystać z Twojej pomocy w przypadku testu swetra. Nie oszukujmy się, ma to dla mnie znaczenie czy publikujesz swoje prace na tym portalu. Prowadzę tam testy i chcę wiedzieć, że zarówno komunikacja jak i późniejsza publikacja nie będzie stanowiła dla Ciebie kłopotu. Mile widziane jest, jeśli jesteś aktywnym użytkownikiem ravelry - to naprawdę ważne z wielu różnych powodów. 

Jeśli Twoja główna aktywność w sieci jest skierowana na bloga i tylko tam prezentujesz swoje prace, daj się poznać - wyślij wiadomość, pokaż co potrafisz, wtedy chętnie rozważę Twój udział w teście. 

Kolejność zgłoszeń.

Ilość miejsc w przypadku każdego testu jest ograniczona, ale jego nabór nigdy nie opiera się na kolejności Waszych zgłoszeń. Zajmuję się tym już od jakiegoś czasu, i mam w swoim gronie testerek kilka takich, z którymi mogę konie kraść.. Może Ci się wydawać to niesprawiedliwe, rozumiem, ale test jest oparty na zaufaniu. Jeśli mam wybierać pomiędzy kimś, kto wielokrotnie mi pomógł podczas wcześniejszych testów, lub kimś, kogo nie znam, zawsze wybiorę znane i lubiane najpierw. I nie ma to nic wspólnego z prywatnymi relacjami i przyjaźniami, to zwyczajna i prosta kalkulacja oparta na doświadczeniu i ograniczeniu ryzyka. 

Zdjęcia.

To czy i w jaki sposób prezentujesz swoje projekty ma dla mnie bardzo duże znaczenie. Może nawet większe niż udokumentowane doświadczenie w testowaniu. Dzięki temu wiem, że ten aspekt prezentacji Twojej dzianiny jest dla Ciebie istotny. I nie zrozum mnie źle, nie oceniam tutaj Twojego kunsztu fotograficznego, ani sprzętu jakim się posługujesz, zwyczajnie chcę wiedzieć, że chętnie pokażesz pracę, z której jesteś dumna. 

Modyfikacje. 

Pisałam to już wiele razy, ale raz jeszcze się powtórzę - udział w teście zobowiązuje Cię do podążania prawie ślepo za instrukcją. Kropka. 

Jednakże, ponieważ świadoma jestem tego, że tyle ile nas, kobiet, tyle kształtów i preferencji, czasem dopuszczam modyfikacje, ale tylko za moją zgodą. Nie uznaję samowolnego dziergania podczas testu bez wcześniejszej konsultacji ze mną. Zwyczajnie chcę mieć kontrolę nad tym, do jakich rezultatów mój opis prowadzi, i jeśli prowadzi Was na manowce, tylko w ten sposób mogę to potwierdzić i poprawić, jeśli widzę ostateczne rezultaty. 



Testowanie, jak wspomniałam, to jest sprawa trudna, ale może być niezwykle przyjemną i ciekawą przygodą. Wygląda na to, że więcej od Was wymagam niż sama daję.. Możliwe. Prawda jest też i taka, że wszystkie te powyższe zasady stosuję względem każdego innego projektanta, dla którego testuję, lub stosowane były względem mnie, jeśli to ja testowałam. Mam wrażenie, że nie wszystkie są dla innych tak oczywiste, jak są dla mnie. Dlatego o tym do Was piszę. 

Bardzo lubię sam proces testowania, i uwielbiam współpracować z nowymi testerkami, jednakże jeśli nie podchodzisz do testowania równie poważnie jak ja podchodzę, oszczędź mi proszę czasu i nerwów i zwyczajnie, odpuść sobie. 

Pewnie wbijam tym postem kij w mrowisko.. Szkoda jeśli tak jest, bo uważam, że temat testowania obarczony jest jakąś ogromną tajemnicą, której najlepiej nie dotykać, bo się na siebie wszystkie poobrażamy.. A tylko przez jasne postawienie sprawy i klarowne reguły, możemy takiej sytuacji, jak wcześniej wspomniałam, uniknąć. Słyszę czasem, że w czasie testów dochodzi do nadużyć, testerki przepadają na zawsze, zmieniają konstrukcję dzianiny samowolnie, nie trzymają się terminów lub nie kończą testu nigdy.. Też na pewno o tym słyszałaś.. To naprawdę nie powinno mieć miejsca, bo wielu z Was, świetnym i cudownie wspierającym, rzetelnym i godnym zaufania, wspaniałym testerkom, takie działanie psuje opinię. To bardzo smutne jest.. 

Mam nadzieję, że chociaż temat jest trudny, potrafisz wejść w moje buty i zrozumieć mój punkt widzenia ;) 

Wracam do swojej pracy, a Tobie życzę wspaniałego tygodnia, i niech sznur Cię prowadzi! :* 

Pozdrawiam!

11 komentarzy:

  1. Bardzo fajny post, lepiej, kiedy wszystko jest jasne. Testowałam parę razy, ale jednak wolę pracować z gotowca i bez terminu. Fajnie jest mieć okazję być jedną z pierwszych osób, która dzierga dany wzór i super jest mieć ten wzór bezgotówkowo, ale to są fajne bonusy w zamian za obowiązki.
    Czekam niecierpliwie na gotowy wzór, bo już rok temu ten sweter mnie zachwycił :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam Cię od dłuższego czasu do testowania się nie nadaję ale czekam z niecierpliwością kiedy będę mogła zakupić wzór swetra Wild Grass ?
    Czapkę Azula i inne tej autorki robiłam ,rzeczywiście trzeba bardzo się skupić bo dopiero przy 3-ej czapce się nie pomyliłam .
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Asju. Nie muszę mówić jak bardzo ucieszyła mnie zapowiedź wzoru tego swetra! Mam nieskromną nadzieję, że także moje nagabywanie w tej kwestii przyczyniło się nieco do Twojej mobilizacji. Cieszę się bardzo, że wzór będzie i kiedyś wytworzę takie cudo :-).
    Co do testowania, to jak najbardziej popieram jasność sytuacji. Myślę, że tak naprawdę to każda testerka zdaje sobie sprawę z tego, że test to zobowiązanie - zarówno co do jakości, jak i terminu.
    Ze swojej strony wiem, że tak bardzo sobie cenię przyjemność swobodnego drutowania, że nie dla mnie testy, oj nie. Za to duży szacunek i ukłon dla testerek. Czekam z przyjemnością i przytupując lekko, oglądam włóczki. pozdrawiam serdecznie - ulinka

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa byłam jak wygląda sam proces testowania i w tym poście odpowiedziałas na moje pytania. Osobiście nigdy nie "marzyłąm" o tym aby cokolwiek testować, zdaję sobie sprawę, że to wcale nie jest takie chop-siup, dostajesz ZA DARMO wzór i sobie dziergasz. Ludzie jednak jak ludzie....
    Pozdrawiam i życzę sprawdzonych i uczciwych testerek :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie, że poruszyłaś ten temat, bo i mnie on dotyczy i chyba każdą "mniejszą lub "większą" projektantkę spotkały wyżej wymienione rzeczy. Te pozytywne, jak i negatywne. Temat testowania rzeczywiście jest omijany, same projektantki nie chętnie mówią o wymaganiach, bo czują się niezręcznie (w końcu taki test to ogromna przysługa, cudowna praca, wiele pomocy) i nie chcą nikogo urazić. Też myślałam nad takim postem, więc może i ja wyjdę z cienia i opowiem jak takie testy widzę (koniec z tajemnicą:)). Pisanie o takich podstawowych rzeczach podczas testowania projektów nie jest niemiłe. To jedynie sposób na brak nieporozumień i na przyjemną pracę. Ja uwielbiam jasno określone zasady, mogę wtedy z czystym sumieniem odmówić lub przyjąć ofertę, doskonale wiedząc co mnie czeka i czego się ode mnie oczekuje.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozumiem Twoje podejście do testowania, jasne zasady, konkretność. Twoje projekty są rewelacyjne i nadal ma kilka wzorów, które chcę wydziergać ale czas jakoś dziwnie szybko płynie...
    Bardzo chciałam wziąć w obecnym teście Twego sweterka udział (widziałam już nabór na Rav) ale gdy zobaczyłam termin i moje obecne zobowiązania od razu zrezygnowałam. Nie lubię nie dotrzymywać terminów choć tym razem tak mi się właśnie zdarzyło. Jeden sweter dopiero kończę, drugi też ale myślę, że w terminie się zmieszczę, mam trzy dni, ale trzeci test musiałam właśnie odwołać. Życie napisało mi troszkę inny scenariusz niż chciałam. Opieka nad bardzo starszą osobą, której teraz nagle pogorszył się stan zdrowia doprowadził do ogromnego zmęczenia i jeszcze większego uszczuplenia czasu. Doba się nie chce zmienić w 48H a sił też jakoś nie przybywa... Mam jednak nadzieję, że uda mi się załapać na następny test. Pozdrawiam i życzę miłych, konkretnych testerek.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaki kij w mrowisko? :) Uczciwie stawiasz sprawę.
    Jest na Ravelry grupa Free pattern testers (bezpłatne jest testowanie, wzory nie muszą), ma ona bardzo rygorystyczne zasady, które trzeba przestrzegać i jako tester i jako projektantka. Najpierw wydawały mi się zbyt ostre, ale potem doceniłam, że dzięki nim jest porządek. Kiedy raz jedna testerka mi zawaliła, same moderatorki się wtrąciły, żebym opisała, co z nią było nie tak.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja również stałam po każdej ze stron - zarówno testowej jak i projektującej. :)
    I o ile w pierwszej nie było większego problemu, to niestety już tej drugiej roli muszę się wciąż uczyć. Brak mi takiej 'twardszej ręki', hihi.
    Dobrze, że temat został poruszony. Myślę, że to bardzo ważne, żeby pokazać o co dokładnie chodzi i czemu w sumie ma to całe testowanie służyć.
    Bo zdecydowanie nie jest to rozdawnictwo wzorów za darmo jak to niektórzy niestety widzą.

    OdpowiedzUsuń
  9. Doskonale napisany post. Z wyczuciem, ale stanowczo. Nie sądzę, by to kogoś uraziło. Ja nie jestem początkującą dziewiarką (jedynie początkującą w sieci), a odwagi do testów mi brakuje. Uważam, że trzeba być bardzo odpowiedzialną osobą i mieć mocno poukładany czas w ciągu dnia, żeby zdążyć w terminie z ukończeniem testu. Jeśli ktoś ma nieprzewidywalną pracę, gromadkę małych dzieci, tudzież inne nieprzewidywalne czasowo zadania do ogarnięcia, sam powinien rozumieć, że zgłoszenie się do testowania i niedotrzymanie terminu postawi w niezręcznej sytuacji nie tylko jego, ale też testerkę. Ceńmy swój czas i siebie nawzajem.
    Pozdrawiam i nieustannie zachwycam się nowymi projektami:) Jeśli uda mi się uaktywnić na Ravelry, pokażę te, które mam na swoim koncie. Jeśli ... czyli, jeśli czas pozwoli.

    OdpowiedzUsuń
  10. Powyższe komentarze orawie wszystkie to zwykłe wazeliniarstwo.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie odbieram twojego posta jako włożenie kija w mrowisko. Napisałaś oczywiste oczywistości :)
    Zrezygnowałam z testowania chyba ze dwa lata temu. Najtrudniejsze dla mnie było zwyczajnie dotrzymanie terminu, a nie wyobrażałam sobie, że mogę zawalić. Życie jest nieprzewidywalne, obowiązki domowe i w pracy nie zawsze pozwalają na robienie na drutach, do tego robię dość wolno i czułam się jakbym robiła na akord. Doszłam do wniosku, że gubię gdzieś całą przyjemność z dziergania a przecież nie o to chodzi, prawda? Dlatego robię już z gotowych wzorów i na dodatek mogę je sobie dowolnie modyfikować i zmieniać :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...